Liczba stron: 688
Wydawnictwo: Fabryka Słów
OCENA: 6+/10
Do trzeciego tomu (z planowanych pięciu) cyklu demonicznego podszedłem z ogromnym entuzjazmem. Byłem pewien, że zostanę obdarowany bardzo dobrą literaturą i czas dla niej poświęcony nie będzie zmarnowany. Poprzedniczki pierwszej księgi "Wojny w Blasku Dnia" dostarczyły mi sporo emocji, wrażeń oraz niekontrolowany głód kolejnych części. W końcu udało mi się dorwać tę pozycję. Specjalnie odkładałem ją sobie na później, aby móc się "nakręcić". Tylko czy było to opłacalne?
Jak dotąd w każdej poprzedniej części autor przedstawiał nam losy głównych bohaterów. "Malowany Człowiek" stał pod znakiem trójki przyjaciół, ze wskazaniem na Arlena. "Pustynna Włócznia" to pokazanie Jardira, od kołyski, aż po stan obecny. Wraz z trzecim tomem przyszła kolej na jedną z najbardziej tajemniczych postaci cyklu - Ineverę. Dzięki temu zabiegowi poznajemy kobietę, która z prostej wyplataczki koszy staje się jedną z najbardziej wpływowych osób w Forcie Krasja. Dowiadujemy się, że droga na szczyt była niezwykle ciężkim zadaniem. Aby stać się Pierwszą Żoną Inevera musiała sprostać i pokonać niezliczoną ilość przeszkód, nie raz sięgając po ostateczne środki.
Autor nie skupił się jednak całkowicie na losach Jiwah'Ka. Oprócz licznych retrospekcji z jej udziałem nadal jesteśmy świadkami historii reszty bohaterów osadzonych w teraźniejszości. Według wstępnych zapowiedzi za 30 dni ma dojść do Wojny w Blasku Dnia. Otchłańce na czele ze swoimi władcami ruszą ku wielkiej bitwie przeciwko ludziom. Zabicie dwóch demonów umysłu przez Jardira i Arlena tylko rozwścieczyło alagai. Jakby tego było mało wymieniona dwójka przygotowuje się nie tylko do wojny. Przygotowują się również do walki pomiędzy sobą, ponieważ na świecie nie może istnieć dwóch Wybawicieli.
O ile wytłumaczenie losów Jardira w poprzednim tomie było bardzo ciekawym zabiegiem, tak tutaj wprowadzenie na podobnej zasadzie retrospekcji Inevery już nie do końca. Postać ta wyrobiła sobie u mnie pewną otoczkę. Bogate opisy jej wyglądu, charakteru, poczynań wspaniale nam wszystko pokazały. Niby mieliśmy co chcieliśmy, ale pozostawał niedosyt. Niedosyt, który powinien zostać w stanie niezmiennym. Dzięki takiemu zabiegowi Inevera była bardzo tajemniczą, intrygującą osobą. Te retrospekcje niestety wszystko zniszczyły. Postać ta nigdy nie będzie w moich oczach taka sama. Nie twierdzę, że nadal nie intryguje. Jej działania nadal stoją pod wielkim znakiem zapytania, jednak fundament legł w gruzach.
Po zawrotnym tempie w poprzednich tomach przyszedł czas na odpoczynek. Byliśmy przyzwyczajeni do innej sytuacji. Wcześniej nie dano nam zaczerpnąć tchu. Tutaj, wbrew pozorom, akcja toczy się ślimaczym tempem. Z jednej strony jesteśmy świadkami "ciszy przed burzą", natomiast akcja pierwszej księgi to raptem kilka dni. Przez taki zabieg, a jednocześnie przez nijakie retrospekcje z Ineverą, zbyt często wieje nudą. Przykro mi to mówić, ale Brett nieco zepsuł sprawę.
Czy jeszcze będę się do czegoś przyczepiał? Nie. Wątki pozostałych bohaterów zostały poprowadzone solidnie. Wizerunek Arlena ulega diametralnej zmianie. Jestem niezwykle ciekaw jak potoczą się jego dalsze losy (szkoda, że nie mogę tego powiedzieć o Rennie... bardzo infantylna i irytująca postać...). Leesha i Rojer dostarczają najwięcej emocji. Ich poczynania w Lennie Everama są bardzo intrygujące. Swoją postawą i działaniami nie rozczarowują. To dzięki nim księga pierwsza nie jest pospolitym przeciętniakiem.
Cała reszta nie odbiega od normy. Po raz kolejny Brett czaruje słowem, opisami, dialogami. Tutaj nie mogę się do niczego przyczepić. Pomimo mankamentów książkę czyta się jednym tchem i nie odczuwamy sporej liczny stron. Jestem pewien, że to właśnie za sprawą pisarskiego talentu autora. Patrząc wstecz zawsze księga pierwsza była słabsza od swej "kontynuatorki". Liczę, że tym razem będzie podobnie i dostanę to czego oczekiwałem. Niestety ta część wypada bardzo blado na tle całej reszty i ogółu. Wierzę, że jest to wypadek przy pracy.
Zapraszam Was do zapoznania się z resztą cyklu demonicznego:
Podoba mi się fakt, że odważnie kreujesz swoje opinie i nie wahasz się, przelewając swoje myśli dotyczące tej książki na bloga - będę zaglądała :)
OdpowiedzUsuńCo do samej treści - ja nie miałam takiego poglądu jak Ty (z pewnością lepszego), bo zaczęłam od tej właśnie części, dlatego dziękuję za cenne uwagi.
Bo i nie ma co owijać w bawełnę. :D
UsuńSerdecznie zapraszam! ;)