sobota, 25 maja 2013

Malowany Człowiek. Księga I - Peter V. Brett


Liczba stron: 504
Wydawnictwo: Fabryka Słów
OCENA: 9/10

Cykl demoniczny Petera V. Bretta był cyklem z gatunku „muszę przeczytać, bo inaczej umrę”. Byłem pod wrażeniem ilości wspaniałych recenzji, w szczególności pierwszego tomu. Na książkę polowałem bardzo długo. Swego czasu księgarnie nie były zaopatrzone w księgę pierwszą – „Malowanego człowieka” – a kolejka chętnych w bibliotece była porównywalna do tej u bram niebieskich. Serca milionów czytelników fantasy zostały podbite. Czy i moje znalazło się wśród nich?


Kraina przedstawiona przez Bretta została podzielona na tzw. Wolne Miasta oraz liczne wioski, w dużej mierze skupione wokół miast, o których los nikt się nie martwi. Każda z osad (nieważne, czy małe, wpływowe, czy duże) musiała być chroniona przez magiczne runy. Skąd taki pomysł? Było to konieczne, ponieważ w innym wypadku na mieszkańców czekała śmierć. Wszystkie noce zdominowały otchłańce, demony ciemności, które materializują się pod osłoną nocy i mordują każdego, kogo napotkają. Czy to jest człowiek, czy budynek. Dla nich nie ma to żadnego znaczenia. Człowiek nie ma zielonego pojęcia, jak z nimi walczyć, a dodatkowo jego zachowanie determinuje strach. Dlatego są skupieni w osadach, chroniąc się za tarczą utworzoną runami.

W takich oto okolicznościach poznajemy trójkę bohaterów: Arlena, Leeshe i Rojera, którzy mają kolejno 11, 13 i 3 latka. Ich losy nie są splecione. Arlen jest chłopcem wybijającym się z szeregu. Chłopak ma już dosyć tchórzostwa mieszkańców swojej wioski. Nie godzi się na rządy demonów, pragnie się im przeciwstawić. Z powodu takiego zachowania jest nieco odsunięty od społeczeństwa, przez co zamyka się w sobie i postanawia sięgnąć po ostateczne środki. Życie drugiej bohaterki znacząco odbiega od Arlena. Jest pięknością, na widok której wzdycha każdy chłopak. Jej życia nie można zaliczyć do najłatwiejszych. Matka bohaterki jest niezwykle popularna. Nie interesuje się swoją córką, którą przy każdej okazji poniża. Ponadto, przez wzgląd na swą urodę, bardzo lubi poświęcać czas innym mężczyznom, nie przejmując się opinią czy swoim mężem. Z tego powodu Leesha postanawia udać się do miejscowej zielarki, gdzie chce rozpocząć pisanie nowego rozdziału swojego życia. A Rojer? Ciężko cokolwiek napisać o trzylatku, nic przy tym nie zdradzając. Ważnym jest, iż przeżyje niesamowitą tragedię, która przyczyni się do obcowania z ciekawym zawodem.

Brett wykreował bardzo oryginalną fabułę. Tematyka run jest bardzo rzadko poruszana w codziennym życiu większości z nas. Ponadto niespecjalnie często się z nią spotykamy. Osoby nieinteresujące się tym raczej nie będą sięgały po podręczniki temu poświęcone. Autor sięgnął po intrygujący temat, sprawiając, że runy odżyły. Po dodaniu do tego krwiożerczych demonów i ludzkiego strachu, wyszła bardzo dobra mieszanka, która zachwyciła większość czytelników fantasy na świecie.

Ważnym czynnikiem zachęcającym nas do książki jest lekkość pióra autora. Jego prostota niezwykle wpływa na czytelnika. Autor fantastycznie bawi się słowem, czego skutkiem jest brak chęci na odstawienie tomiska. Im więcej stron przeczytamy, tym bardziej jesteśmy wciągnięci w śmiertelną pułapkę, która zabierze nam poczucie czasu i sprawi, iż zapomnimy, co to rzeczywistość.

Czy czegoś mi tutaj zabrakło? Owszem, nie byłbym sobą, gdybym nie mógł się do czegoś nie przyczepić. Peter Brett nie do końca zadowolił mnie kreacją bohaterów. Zostali oni wrzuceni na głęboką wodę w bardzo młodym wieku. Życie napisało dla nich wymagający i pełen tragedii scenariusz, jednak informacje z tym związane dostarczają jedynie opisy, które ogólnikowo zajmowały się grą psychologiczną. Uważam, że praca nad tą kwestią mogłaby się okazać najwspanialszą rzeczą, którą bylibyśmy w stanie spotkać w cyklu Demonicznym. Jej brak odbiera nieco wiarygodności i kolorów bohaterom.

Kolejnym minusem, jakże popularnym teraz, jest podzielenie „Malowanego człowieka” na dwa tomy. Niszczy to nieco całościowy wizerunek. Wraz z kolejną częścią cyklu liczę na kilka zmian. Chciałbym, aby Brett polepszył wizerunek bohaterów. Cała reszta jest godna polecenia. Wydaje mi się, że te książki powinny być pozycją obowiązkową dla każdego czytelnika fantasy. Gorąco polecam!

Zapraszam Was do zapoznania się z resztą cyklu demonicznego:


Recenzja ukazała się również na portalu

2 komentarze:

  1. Uwielbiam Malowanego :) przeczytałem 1 i 2 księgę w 2 dni. Teraz czekam na pustynną włócznie, zapraszam do siebie jak znajdziesz czas.
    http://magicbookblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, te książki czyta się z prędkością światła. :) Obyś nie czekał zbyt długo i życzę przyjemnej lektury. :)

      Usuń