Liczba stron: 376
Wydawnictwo: Media Rodzina
OCENA: 8-/10
"Kosogłos" to trzecia część bestsellerowej trylogii "Igrzyska śmierci". Jej popularność można sprawdzić w bardzo prosty sposób: pójdźcie do biblioteki i zapytajcie o którąś z części. Jestem przekonany, że żadnej nie będzie. Jeśli coś znajdziecie to raczej na pewno nie będzie to całość. Tak czy inaczej i z takiej sytuacji powinniście być dumni, ponieważ dopisało Wam wielkie szczęście. Czekanie ma ostatni tom trylogii było katorgą. Ok, trwało prawie 3 tygodnie, jednakże pożądanie wiedzy na temat zakończenia było bardzo silne. Jakże wielka była moja euforia, gdy mogłem się w niej zatracić...
Katniss Everdeen jest siedemnastolatką, której dane było przeżyć 74. Głodowe Igrzyska oraz trzecie Ćwierćwiecze Poskromienia. W wyniku swojej spontaniczności wywołała rozruchy Dystryktów, które rozpoczęły działania mające na celu obalenie krwawych rządów prezydenta Snowa. Jej celem było co innego, jednakże sytuacja nie pozostawiała większego wyboru. Kropką nad "i" stało się zbombardowanie Dwunastego Dystryktu. Tę zbrodnię przeżyła jedynie garstka mieszkańców. Nowym miejscem zamieszkania stał się legendarny i (ponoć) zrównany z ziemią Trzynasty Dystrykt. To tam znajduje się Kwatera Główna buntowników, którzy mają po swojej stronie wiele wpływowych postaci. Ich głównym celem jest obalenie prezydenta Snowa. W tej nieziemsko trudnej misji mają pomóc niektórzy zwycięzcy poprzednich Igrzysk oraz sama Katniss. Nasza bohaterka postanawia stać się Kosogłosem, symbolem walki przeciwko tyranii oraz asem w rękawie buntowników. Czy uda się obalenie Snowa? Jakie będą tego ewentualne koszty? Co stanie się ze zwycięzcami?
Stało się. Przygoda z Katniss zakończona. "Kosogłos" wywołał we mnie wiele różnorakich emocji. Po jej przeczytaniu bardzo dużo i niej myślałem. Nie oznacza to wcale, że jestem zachwycony. Nie nie. Trylogia jako całość to rzecz niebywała, jednak na swój sposób ostatnia część obniżyła loty. Dlaczego? Podejrzewam, że nie spełniła moich oczekiwań i wyobrażeń co do samego zakończenia, mówiąc ogólnie. Warto wspomnieć o jednym mankamencie, otóż opisy... Collins nie starała się nawet stworzyć opisów, które zobrazowałyby nam miejsca akcji. Nie potrafiłem tego dostrzec. Przez całą książkę musiałem sobie dopowiadać w podświadomości wygląd i kształt pomieszczeń, przyrody. Wcześniejsze tomy były bogatsze pod tym względem.
Co więcej w książce panuje chaos. Autorka nie zdołała sprawnie połączyć wszystkich wątków etc. Jak na mój gust powinna nas przygotować do takich zabiegów. Umysł czytelników był zdeformowany. Każdy z nas przeżywał to co Katniss. Nagła zmiana otoczenia wywoływała delikatny mętlik w głowie, co nie do końca jest dobre dla naszego zdrowia.
Bohaterzy? To już jest najmocniejszy punkt. Niebywałym jest to, jak bardzo się zżyłem z każdym z nich. Autorka stworzyła multum wiarygodnych i przepięknych postaci, skupiając się przede wszystkim na grze psychologicznej, cechach charakteru. Nie ma w tej trylogii dwóch takich samych postaci, nie ma podobieństw. Co więcej każdy z nich się zmienia w obliczu tragedii, wojny, bestialstwa. Ani na moment nie wolno nam zapomnieć, iż spora ich część to jeszcze młodzież, bądź dorośli, którzy przeżyli to samo za dzieciaka.
Tragizm jest nie do opisania. Przez pryzmat Katniss (i nie tylko) jesteśmy w stanie zaobserwować jak zmieniła się jej psychika. Od ciepłej, spontanicznej, wesołej (na swój sposób) dziewczyny, stała się kobietą, która żyje w ciągłym strachu, panice, przerażeniu. Nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Wojna zaabsorbowała jej piękne i dobre cechy, siejąc tym samym spustoszenie.
Collins stworzyła dający wiele do myślenia świat, który jest pełen tragedii ludzkiej, brutalności, bestialstwa. Najgorsze w tym wszystkim jest to, iż opisane zło można dostrzec w naszej rzeczywistości. Nie jestem w stanie wszystkiego opisać. Wiele aspektów nie jestem w stanie nawet nazwać, a co dopiero napisać. Z całą pewnością trylogia "Igrzysk śmierci" już na zawsze pozostanie w mym umyśle. Tego się nie da zapomnieć. Autorka stworzyła coś niebywałego. Coś tak pięknego, a zarazem koszmarnego. Wybaczcie, ale na tym skończę.
Zapraszam także do zapoznania się z poprzednimi tomami:
Zapraszam także do zapoznania się z poprzednimi tomami:
Ja "Kosogłosa" oceniłabym na ok. 6/10. Nie chodzi o to, że mi się nie podobał, ale w porównaniu do poprzednich części był po prostu... trochę słaby. Lecz gdyby nie był to ostatni tom trylogii, tylko samodzielna książka, to na pewno bym się nią zachwyciła
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
izkalysa
Starałem się nie patrzeć (aż tak) przez pryzmat poprzedniczek. Owszem, to było niemożliwe.. :D jednak troszkę się udało. Ta część jest po prostu inna. Skupia się na innych kwestiach, jest inaczej prowadzona.
UsuńRównież pozdrawiam!
U mnie w bibliotece publicznej są wszystkie trzy części. I już nie mogę się doczekać, aż ją wypożyczę i przeczytam ponownie, bo książka mi się podobała. Nie wywarła na mnie największego wrażenia, bo wg mnie pierwsza część była najlepsza, ale i tak przeżyłam załamanie, kiedy skończyłam czytać ten nędzny kawałek, który mam w domu (niestety, reszta gdzieś zaginęła...).
OdpowiedzUsuńJa bym dała 6-7/10.
Pozdrawiam! :D
Widzę podzielasz moją opinię co do epickości pierwszej części. :)
UsuńTakże pozdrawiam. :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń