wtorek, 3 grudnia 2013

Krew tyrana - Fiona McIntosh


Liczba stron: 640
Wydawnictwo: Galeria Książki
OCENA: 7/10

Księga pierwsza trylogii Valisarów była... dobra. Nie zachwyciła mnie tak jakbym chciał. Było to ciekawe fantasy, jednakże nic poza tym. Do drugiej części podszedłem z wielką nadzieją. Chciałem czegoś atrakcyjnego, wyróżniającego się z "tłumu". Okładka z całą pewnością taka jest. Czy postęp fabularny i cała reszta także?


Od momentu zakończenia wydarzeń w "Królewskim wygnańcu" minęło dokładnie dziesięć lat. Sytuacja w Koalicji niewiele się zmieniła. Imperator Leothar nadal sprawował rządy, a prawowity król Penraven pozostaje w ukryciu. Leonel jest mężczyzną, w kwiecie wieku, mający na karku 22 lata. Życie na "wygnaniu" spędził z szajką bandytów, kształcąc swoje umiejętności fechtunku, zwiększając fizyczne możliwości, doskonaląc swój charakter. Chwila odbicia tronu z rąk barbarzyńców zbliża się nieubłaganie. Król Leo ma już po dziurki w nosie bezczynnego siedzenia i przyglądania się na efekty rządów Leothara. Pragnie jak najszybciej odmienić los królestwa, którego mieszkańcy już powoli zapominają o Valisarach. Ich poziom życia jest wysoki. Rządy barbarzyńcy stoją na wysokim poziomie, sprawił, że Imperium rośnie w siłę. Ludność jest bardzo zadowolona z takiego stanu rzeczy. Po co komu kolejny rozlew krwi i Valisarowie na tronie? Po co kolejne komplikacje, skoro Leothar jest wspaniałym władcą? 

Fabuła pierwszej części skupiła się na ucieczce Leo oraz rządach Leothara. Całość przebiegała przewidywalnym torem, czasami przyspieszając. Druga część wgniata nas już na samym początku! Nie było mowy o jakimkolwiek przerwaniu lektury. Autorka niesamowicie dobrym wstępem zaskoczyła mnie ogromnie, a tym samym zachęciła do dalszego czytania. Ponadto wydarzenia są opisane z perspektywy wielu bohaterów. Postaci króla i tyrana schodzą na dalszy plan, pozwalając przemówić swoim kompanom, między innymi cichemu Pivenowi. 

Niestety, taki stan rzeczy trwa mniej więcej do połowy. Pierwsza część jest wprost bombowa! Mnogość genialnych wątków, zabójcza prędkość akcji, jej nieoczekiwane zwroty... To wszystko wprowadziło mnie w stan otępienia. Przerywanie lektury było dla mnie katorgą. Ale ale, wszystko co dobre kiedyś się kończy, prawda? Nie inaczej jest w przypadku "Krwi tyrana"...

Autorka aż za bardzo skupiła się na pradawnej magii. W pierwszej części jej tajemniczość intrygowała, a skromność cieszyła. Tutaj wychodzi nosem. Z czegoś pomocnego uczyniła wszechpotężną i mało zrozumiałą broń. Nie potrafię zrozumieć takiego zabiegu. Jak dla mnie mogła to zostawić tak jak było, bez żadnych "ulepszaczy". Cała sprawa wygląda na tyle kiepsko, iż czasami miałem wrażenie, że McIntosh sama czuła się w tym wszystkim pogubiona. 

Kolejną słabą sprawą są bohaterowie. Nadal przypominają mi kartki papieru, na których są napisane ich cele i działania. Cała reszta nie ma znaczenia. Są bezbarwni, nudni, nieciekawi. Nie dane nam było zachwycić się grą psychologiczną, "głębią" w myśleniu. Szkoda, ponieważ ta gra o tron, niezwykła brutalność w książce dała autorce szerokie pole do popisu. Jak widać nie potrafi tego zrobić. Chciałbym też wspomnieć o Pivenie. Kilkoma swoimi dialogami, przemyśleniami, stał się dla mnie najbardziej nielubianą postacią. Każdy rozdział z jego udziałem był dla mnie koszmarem... Jego wizerunek jest okropny, a działania niewytłumaczalne. Liczę, że ostatnia część wyjaśni mi wiele kwestii... choć nadal będzie ciężkostrawną postacią.

Księga druga trylogii Valisarów jest lepsza od swojej poprzedniczki. Ale nieznacznie. Postęp fabularny jest niesamowity. Do teraz jestem pod wrażeniem wydarzeń, które miały miejsce. Byłem zaskakiwany na każdym kroku. Z ręką na sercu przyznaję, iż większości faktów nie domyśliłbym się nawet po dłuższym zastanowieniu. Całość psuje straszny wizerunek bohaterów, ich nielogiczne i dziecinne refleksje, a także okropne dialogi, nie pasujące mi do niczego. Liczę, że księga trzecia będzie obfitowała w ciekawe rozwiązania i dorówna fabularnie swojej poprzedniczce. Jeśli chodzi o postacie... jestem przekonany, że pozostaną takie jakie są. 
Pomimo wszystkiego polecam. Jeśli ktoś chce sięgnąć po ciekawą i łatwą w odbiorze powieść fantasy, to trylogia Valisarów będzie dobrym wyborem.

Zapraszam Was także do zapoznania się z moją opinią na temat księgi pierwszej!

3 komentarze:

  1. Bohaterowie to faktycznie najsłabszy punkt tej trylogii, jestem ciekawa jaka będzie część trzeciej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam jestem ciekaw. :) choć nie spodziewam się rewolucji. :)

      Usuń
  2. Faktycznie bohaterowie w tej części trylogii zaczynają strasznie irytować. Chociaż Loethar'a da się polubić :)
    Zapraszam do pełnej opinii na moim nowym blogu:
    http://czytajacyzpasja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń