Liczba stron: 544
Wydawnictwo: Książnica
OCENA: 9/10
Powieść "Dwie królowe" wchodzi w skład cyklu tudorowskiego. Poprzednim razem miałem okazję zapoznać się z "Kochankiem dziewicy". Książka wywarła na mnie spore wrażenie, jednak nie nasyciła moich oczekiwań. Wedle wielu rekomendacji Dwie królowe miały się okazać opus magnum. Czy tak było? Bardzo chciałem się tego dowiedzieć. Na szczęście nie musiałem długo czekać.
Przenosimy się do XVI wiecznej Anglii rządzonej przez Henryka VIII, powszechnie znanego ze swej brutalności, tyranii, żądzy posiadania syna, który zapewniłby ciągłość znamienitej dynastii Tudorów. Książka opowiada o Annie Kliwijskiej, Katarzynie Howard oraz Jane Boleyn (szwagierka ściętej Anny, drugiej żony Henryka).
Anna pochodzi z arystokratycznej rodziny usytuowanej z Niemczech. W wyniku wielu pertraktacji zostaje wybrana na kolejną, po Joannie Seymour, królową Anglii, a do jej świty wybrano młodą Katarzynę Howard pragnącą zaistnieć na dworze angielskim, oraz Jane Boleyn, której celem jest zamazanie brudnej plamy spowodowanej przez czyny ściętej w Tower Anny.
Anna pochodzi z arystokratycznej rodziny usytuowanej z Niemczech. W wyniku wielu pertraktacji zostaje wybrana na kolejną, po Joannie Seymour, królową Anglii, a do jej świty wybrano młodą Katarzynę Howard pragnącą zaistnieć na dworze angielskim, oraz Jane Boleyn, której celem jest zamazanie brudnej plamy spowodowanej przez czyny ściętej w Tower Anny.
Henryk VIII był cieniem samego siebie. Z niesamowitego przystojniaka stał się mężczyzną w sile wieku wyróżniającym się wybuchowością, agresywnością, okrutnością i... otyłością. Cały lud, na czele z dworzanami, bał się króla. Każde wypowiedziane przez słowo mogło zostać użyte przeciwko nim, a w konsekwencji szafot był pewniakiem. Tudorowi marzyła się żona pewna wdzięku. Między innymi tego spodziewał się po swej przyszłej małżonce. Niestety, przez nieplanowane pierwsze spotkanie Henryk odkrył prawdę, która zaskoczyła absolutnie wszystkich. Anna z Kliwii nie spełniła jego oczekiwań i zaczął ją unikać. Jakby tego było mało uczucia Henryka powędrowały do małolaty Katarzyny Howard, późniejszej (kolejnej...) królowej...
Obydwie postaci, czyli Anna oraz Katarzyna są spychane na margines przez karty historii, które głównie skupiają się na Katarzynie Aragońskiej, Annie Boleyn i (już mniej) Joannie Seymour. Nic dziwnego. Nie wniosły wiele, a gdyby nie taki zabieg ta książka już nie byłaby tak atrakcyjna.
"Dwie królowe" pisane są z perspektywy trzech kobiet wspomnianych na początku recenzji. Każda z nich komentuje obecne wydarzenia ze swojego punktu widzenia. Taki zabieg okazał się fantastycznym pomysłem! Dzięki temu, a także równoległym przemyśleniom jesteśmy w stanie prześledzić ich działania, zdania na dany temat, czerpiąc przyjemność z każdej strony powieści.
Autorka wspaniale scharakteryzowała bohaterów książki. Każda z nich wyróżnia się na tle innych. Anna jest nieśmiałą kobietą, która odnalazła się dopiero w Anglii. Jej dotychczasowe życie w Niemczech było pełne przykrych chwil, braku zrozumienia. Co prawda nie można powiedzieć, aby jej przygoda u boku Henryka była cudowna, jednak wedle słów czwartej żony Tudora odnalazła swoje szczęście, a co najważniejsze szacunek.
Co od Katarzyny... Na początku nie potrafiłem jej polubić. Infantylność, naiwność i dziecinność Howardówny uderzała każdym słowem. Ciężko było mi przez nią przebrnąć. Jej jedynym zadaniem było "wyrywanie" facetów, zastanawianie się nad "bzdetami". Z perspektywy kartek moje ocena obróciła się o 180 stopni. Tragizm tej postaci jest przytłaczający. Można by rzec "sama sobie na to zasłużyła". Ale co z tego?
Jeśli chodzi o minusy... Największym minusem był początek powieści. Dłużył się aż nadto, a podróż Anny z Kliwii do Anglii była przeciągnięta, nudna i nic nie wnosząca. Całość ubarwiły nudne i niczym niewyróżniające się opisy, które nie potrafiły mnie przekonać. Na szczęście ciąg dalszy przyniósł wiele niespodzianek, zwrotów akcji, przyspieszył bicie serca.
Z cały przekonaniem mogę powiedzieć, że "Dwie królowe" Philippy to powieść na bardzo wysokim poziomie. Raczej skuszę się na jej kolejne pozycje.
Już słyszałam o te książce i na pewno jest ona bardzo ciekawa, ale póki co po nią nie sięgnę. Zwyczajnie mam za dużą ilość książek w planach :)
OdpowiedzUsuń(http://zapach-stron.blogspot.com/)
Znam doskonale to uczucie. :D Najgorzej jak wszystkie są klasy światowej... Bardzo nie lubię takich dylematów... -,-
UsuńJak to raczej...? Koniecznie musisz jeszcze sięgnąć po "Kochanice króla" :)
OdpowiedzUsuńW bibliotece na przestrzeni 3 miesięcy widziałem ją raz. :D ostatnio jak byłem to Gregory oferowała jedynie książki nie związane z żadnym cyklem. :) W dodatku w tym kijowym formacie...
UsuńWniosek jest jeden: moja mała miejscowość bardzo lubi Gregory! :D
Rozwiązaniem może być rezerwacja w bibliotece :)
UsuńMoże, nie mogę się nie zgodzić. :)
UsuńJednak bardzo często znajduję coś, co nie pozwoli mi skorzystać z takiej "oferty". Czasu na czytanie mało, także nijak nie potrafię zwolnić miejsca na inne pozycje...
Dotychczas nie lubiłam czytać powieści historycznych, gdyż wolę jak fabuła w danej książce osadzona jest we współczesności, ale całkiem niedawno przypadkiem natrafiłam na romans historyczny i przepadałam w zachwycie, dlatego chętnie zaryzykuje i skusze się również na powyższą pozycje.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przypadły one Tobie do gustu. :)
UsuńJednak zaznaczam, że może być sporo różnic pomiędzy romansem a powieścią historyczną. :)