poniedziałek, 17 marca 2014

Żelazny kostur - Juraj Cervenak


Liczba stron: 512
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy ERICA
OCENA: 9-/10


Tematyka słowiańska w książkach jest mi niestety obca. Jak dotychczas nie miałem przyjemności poznać żadnej lektury, która zaznajomiłaby mnie z tym tematem. Jak dotychczas wydawał mi się on bardzo intrygujący i co to dużo mówić, bliski. "Żelazny kostur", czyli pierwszy tom trylogii Bohatyr dał mi tę możliwość.

Ilia jest dorosłą osobą, żyjącą na marginesie społeczeństwa swojej wioski na terenie dawnej Rusi, w roku 965. Powodem jego odizolowania jest wygląd zewnętrzny, który nie przypomina mężczyzny w żaden sposób. Był poskręcany, zgarbiony, jego kości wyginały się pod niemożliwymi kątami. Przez cały czas mieszkańcy wioski z niego szydzili i mieli w poważaniu jego zdanie. Psychiczny koszmar został wkrótce zniwelowany, ale zastąpiony innym, o wiele straszniejszym. Wioska naszego bohatera została zaatakowana przez grupę zbirów. Złupili ją, spalili, a kobiety porwali. Jedyną ocalałą z pożogi osobą został właśnie Ilia. Na pomoc nie musiał czekać długo. Trójka tajemniczych postaci zlitowała się nad ofiarą rzezi i uzdrowiła jego ciało. Ten moment okazał się być przełomowym, a Ilia postanowił dokonać vendetty. Nie przypuszczał jednak, iż będzie mu dane spotkać się z księciem kijowskim Światosławem i wziąć udział w ogromnych bitwach, nie tylko z ludźmi...

Nie wiem, jak cała reszta książek zawierających tematykę słowiańską, jednak "Żelazny kostur" jest pozycją bardzo dobrą. Nie tylko jako książka fantastyczno-historyczna, ale śmiem twierdzić, że wybija się nawet z tego węższego grona. Od samego początku czuć klimat tamtych czasów. Troszkę się obawiałem, czy aspekt historyczny nie przyćmi fantastycznego. Chciałem dostać coś, co będzie zrównoważone. I coś takiego dostałem.

Książka ta ma w sobie wiele elementów z legend, mitów słowiańskich. Oprócz bezpardonowych walk, wyrazistych i stricte słowiańskich bohaterów, doświadczymy również dużą ilość elementów kultury i religii. Bardzo często dochodzi do potyczek słownych. Cervenak zaprezentował wiarę skandynawów, słowian, ale też chrześcijaństwo, czy islam. Taki zabieg może się wydawać ryzykowny, ale zapewniam, iż wypadł doskonale. Dodaje dużo humoru, ale też pokazuje jaki wpływ może wywierać religia (inne elementy kultury także) na człowieka, nie tylko przezeń faworyzowana. 

Bohaterów  polubiłem "z automatu". Są wspaniale skonstruowani, nie sposób się przy nich nudzić, a ponadto nie doświadczyłem uczucia mówiącego o zagubieniu. Każda postać jest inna, każda ma inne cechy charakteru, a wiele z nich wydaje się być znacząca dla ciągu fabularnego. Smaczku dodawały także opisy, które swoją dokładnością pozwalają czytelnikowi na zatracenie się w lekturze. 

"Żelazny kostur" to bardzo dobra powieść. Daje ogromne nadzieje na jeszcze lepszą kontynuację i samą trylogię na wysokim poziomie. Dla fanów gatunku jest to pozycja obowiązkowa, wobec której nie można przejść obojętnie. Wspaniały klimat, prosta, acz oryginalna fabuła, tematyka słowiańska, wyraziści bohaterowie i świetne opisy. To tylko kilka aspektów, które powinny Was zachęcić do tej powieści. Ja to robię z ogromną przyjemnością i już zacieram rączki na "Smoczą cesarzową".

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Instytutowi Wydawniczemu ERICA!

3 komentarze:

  1. Mmmmm, widzę tutaj coś dla mnie ;>

    Pozdrawiam, Anath

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak więc szukaj ją i czytaj! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też ostatnio mam chrapkę na słowiańską książkę, ale bardziej skłaniałem się ku nowej pozycji spod pióra Jabłońskiego, niż nie zawsze wysoko ocenianego "Żelaznego kostura". Zresztą chyba najbardziej odstraszało mnie stwierdzenie, że tam mnóstwo zapożyczeń od Howarda, więc jak to jest?

    OdpowiedzUsuń