wtorek, 17 grudnia 2013

Przystań Wiatrów - George R. R. Martin, Lisa Tuttle


Liczba stron: 408
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
OCENA: 5/10

Jak dotąd George R. R. Martin zasłynął swoją "Pieśnią lodu i ognia", która okazała się być istnym arcydziełem literatury. Szał na "Grę o tron" spotęgowało pojawienie się bardzo dobrego serialu wyprodukowanego przez HBO, na podstawie dzieła Martina. Teraz każdy fan wyczekuje na nowy, czwarty sezon, a także na pojawienie się kolejnego tomu cyklu. Aby umilić nam ten czas na rynku pojawiło się multum wcześniejszych powieści Martina. Nie sądzę, aby były one tak wspaniałe, jednak wypadało przeczytać przynajmniej jedną z nich. Wybór padł na "Przystań Wiatrów".


Akcja rozgrywa się na tytułowej Przystani Wiatrów. Jest to planeta, na której osiedlili się ludzie z Ziemi, po uprzednim rozbiciu statku kosmicznego. W znacznej części składa się z wody, a jedynymi terenami do zamieszkania są archipelagi.  Jak wiadomo każda planeta ma swoje cechy charakterystyczne. Na tej tytułowej odkryto słabą grawitację oraz gęstą atmosferę. Ludność bardzo szybko uzmysłowiła sobie, iż podniebne loty nie będą aż tak trudne. Sprawa ta była bardzo ważna, ponieważ dzięki niej odkryto nowy i szybszy sposób przekazywania, dostarczania informacji pomiędzy wyspami. Ludzie, którzy podjęli się tego zadania dosyć szybko stali się odrębną kastą. Bardzo często stawali na równi ze zwierzchnikami wysp. Swoje skrzydła (wykonane ze statku kosmicznego) przekazywali jednie swojemu najstarszemu dziecku, przez co ich grupa była zamknięta. 

Główna bohaterka o imieniu Maris zawsze pragnęła zostać Lotnikiem. Jej marzenia nie mogły zostać zrealizowane, ponieważ nie znajdowała się w odpowiedniej rodzinie. Jej życie nie należało do najłatwiejszych. Żyła w ubóstwie z matką, która jej nie kochała. Wkrótce los się uśmiechnął do Maris. Przez przypadek spotkała lotnika Russa. Dziewczynka bardzo spodobała się lotnikowi i postanowił ją przygarnąć. Russ nie został obdarowany potomkiem. W wyniku takich okoliczności jego skrzydła zostałyby oddane zwierzchnikowi, na co nie mógł się zgodzić. Aby coś z tym zrobić postanowił wyszkolić Maris na wspaniałą lotniczkę. Sztuka ta się udała, a jego przybrana córka stała się dziedziczką bezcennego przedmiotu. Wszystko się zaczęło komplikować, gdy na świat przychodzi syn Russa. Maris została odsunięta na bok, a jej marzenie o zostaniu lotnikiem legło w gruzach. Jak potoczą się losy Maris? Czy spełni swoje marzenie? Do jakich czynów będzie się musiała skłonić, aby odzyskać to co jej się należy?

Książka została podzielona na cztery części. Każda z nich poświęcona jest innemu wydarzeniu z życia głównej bohaterki, dzięki czemu towarzyszymy jej od dzieciństwa do młodości. Sama Maris została przedstawiona w ciekawy sposób. Jest ona dziewczyną, która zawsze dąży do obranego przez siebie celu. Nie patrzy przy tym jakie krzywdy może wyrządzić innym. Najważniejsze jest, aby dotarła do wyznaczonego przez siebie celu. Nie jestem fanem takiego rozwiązania. Bohaterka walczy o swoje marzenia, ale lekceważy wiele innych aspektów, będąc równocześnie naiwną dziewczyną. Cała reszta bohaterów, choć bardzo dobrze wykreowanych, nie potrafiła chwycić mnie za serce.

W tej książce nie znajdziemy rozterek bohaterów, intryg,  wspaniałej narracji, czy ciekawych dialogów. TO wszystko wywołuje pewien rodzaj sztuczności. Bohaterowie, opisy, wspomniane wcześniej dialogi zostały przedstawione w sposób wystarczający. Jest się do czego doczepić, jednak nie przeszkadzają one w czytaniu, czy celowym odłożeniu książki na później. 

Jeśli szukacie zaskakującego zakończenia, licznych zwrotów akcji, czegoś co pożre nas w całości i nie pozwoli wrócić do rzeczywistości, to "Przystań Wiatrów" nie jest tą książką. George Martin wraz z Lisa Tuttle stworzyli typowego przeciętniaka, który niczym nie zachwyca. Patrząc przez pryzmat "Pieśni lodu i ognia" jestem bardzo zawiedziony. Nie ukrywam, że spodziewałem się czegoś mocnego. Czy polecam? Odpowiedzcie sobie na to pytanie sami. Jeśli wśród Was są fani twórczości Martina to możecie przeczytać ją dla ciekawości. Cała reszta wedle Waszego uznania. 

2 komentarze:

  1. Średniak:) nie czytałem Gry o Tron ale po tej lekturze wątpię nieco w talent Martina;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Talent Martina olbrzymi, Gra o Tron to istne arcydzieło. :)
      Tę książkę ocenia się przez pryzmat Martina, jednakże nie wiemy ile sił w nią włożył. :)

      Usuń