Liczba stron: 404
Wydawnictwo: superNOWA
OCENA: 10/10!
Chyba żaden z nas nie pomyślałby, że dane nam będzie przeczytać kolejną książkę o Geralcie. Coś takiego widniało jedynie w sferze naszych marzeń. Sam w to nie wierzyłem. Sapkowski dawał nam jasno do zrozumienia, że powrotu Wiedźmina nie będzie. Może i dobrze? W końcu po co miałby wracać? Wybaczcie mi to zdanie, ale sytuację porównam do Led Zeppelin. Fani z całego świata chcieli koncertu, rozpoczęcia działalności zespołu. Wszyscy wiedzieli, że jest to nierealne. A tutaj ogłaszają koncert. Wedle ich słów ostatni. Tydzień temu nikt nie wiedział, nikt nie marzył. Teraz każdy może się rozkoszować nową książką o Geralcie. Czy warto było ruszać legendę? Przeczytajcie, a uwierzycie i się przekonacie!
Miasto Kerack – to tutaj spotykamy się z Wiedźminem. Właściwie to u stóp tego miasta. Strażniczki nie chciały wpuścić Geralta przez bramy miasta z powodu mieczy na jego plecach. W wyniku długiej wymiany zdań bohaterowei doszli do porozumienia, a znużony całą sytuacją Biały Wilk postanowił udać się do karczmy w celu spożycia sytego obiadu. Biedaczyna nie zdążył nacieszyć się posiłkiem, ponieważ niezauważenie pojawili się przedstawiciele armii króla z nakazem aresztowania nowo przybyłego. Sytuacja była niezwykle dziwna, podobnie jak jego zwolnienie z aresztu. Dlaczego? Sędzia przeznaczył kaucję, która została w zaskakująco szybkim tempie uiszczona. Wybawcą, a raczej wybawicielką okazała się czarodziejka Lytta Neyd. Jakby tego było mało, to ona okazała się winowajczynią całej, bezsensownej na pierwszy rzut oka szopki. Nie myślcie, że przejęła się całą sytuacją. Jej wyjaśnienie były dalekie od zadowalających. Pozostawiały wiele do życzenia, tym bardziej, że Wiedźmin został wezwany do Zamku Rissberg, miejsca, które słynie z magicznych eksperymentów. Warto także wspomnieć, iż miecze Geralta zostały skradzione, a on sam zostaje wplątany do obrony tutejszego króla, którego życie wydaje się być zagrożone. Co kierowało posunięciami Lytty? Jaki jest cel wezwania białowłosego do zamku Rissberg? Jak potoczą się jego losy, szczególnie gdy do gry włączają się... demony!
Każdy z nas obawiał się poziomu tejże pozycji. Ja także. Ku chwale wszystkiego, co piękne, nasze obawy okazały się bezpodstawne! "Sezon burz" w żadnym momencie nie nawiązuje do wydarzeń ze sławnego cyklu. Legenda o Geralcie dopiero się rodzi. Nikt nie wie o Dziecku Przeznaczenia, Nilfgaard nikomu nie zagraża.. Jest to swobodne i bardzo rozbudowana historia jeszcze sprzed pierwszego rozdziału „Ostatniego życzenia”. Choć niewiele wcześniej… Istnieje pewne nawiązanie…
Sapkowski po raz kolejny dał nam wspaniałą powieść. W teorii mamy jedną historię, jednakże jest ona wypełniona wieloma fantastycznymi przygodami, z pozoru nie mających żadnego powiązania. Z pozoru… ponieważ łączy je kilka nici. Każda z nich wspaniale zazębia się z motywem przewodnim. „Wiedźminskość” czujemy z każdej strony! Od początku wiemy z kim i z czym mamy do czynienia, ani przez chwilę nie wątpiąc w istne arcydzieło.
Andrzej Sapkowski nie stracił swojej formy. Nadal pisze bardzo ujmująco. Od książki nie sposób się oderwać. Gdy zaczniemy, to musimy skończyć, bez chwili wytchnienia. "Sezon burz" to jedna wielka akcja, która towarzyszy czytelnikowi na każdym kroku, przybliżając nam fach wiedźmina. Nasza wiedza zostaje bardzo wzbogacona na temat kolejnych stworzeń, które mogą zagrozić człowiekowi. Nie znajdziemy tutaj błahych strzyg, bądź czegoś w tym rodzaju. Jesteśmy świadkami wykreowania czegoś zupełnie nowego! Bestie są zdolniejsze, inteligentniejsze i jeszcze bardziej zabójcze. Tempo akcji biegnie w zastraszającym tempie, nie dając nam odpocząć. Zwroty akcji? Na to także możemy liczyć.
Czy o czymś zapomniałem? No tak... bohaterowie, a przede wszystkim ten jedyny i niepowtarzalny Jaskier! Nie byłoby Geralta bez Jaskra, jak i nie byłoby Jaskra bez Białego Wilka. Musiał być, no i jest! Bard po raz kolejny wydobywa od czytelnika głośny śmiech swoimi komentarzami, przemyśleniami. Jego zwyczaje, kultura, sposób bycia pozostały takie, jakie były.
Pojawili się także nowi bohaterowie, pełni wigoru, energii, dopracowani pod każdym względem. Niczego nie można im odjąć. Każdy z nich wnosi coś do fabuły. W szczególności sporą dawkę humoru.
Stary dobry Wiedźmin powrócił. Co do tego nie mam wątpliwości. Andrzej Sapkowski długo kazał nam na niego czekać, bo aż 14 lat! Jak dla mnie "Sezon burz" to arcydzieło. Moje obawy zostały szybko rozwiane. Jak wspaniale było móc ponownie przenieść się do świata pełnego potworów, czarodziejów, krasnoludów i zatracić w humorze Jaskra. „Sezon burz” jest pełen dynamizmu i emocjonujących walk. Ponownie dane nam jest rozpłynąć się w szczegółowych i nieskazitelnie idealnych opisach. Wiedźmin w fantastycznym wydaniu. Nie mogłem sobie wymarzyć tego lepiej. Liczę, że ta niespodzianka nie będzie ostatnią w wykonaniu Sapkowskiego. Nam pozostaje jedynie podziękować za kolejne wspaniałe chwile i okazje do odświeżenia wspomnień… Stokrotnie dzięki, panie Sapkowski!
Zazdroszczę możliwości przedpremierowego przeczytania i zrecenzowania :)
OdpowiedzUsuń: )
UsuńJeeeejuuu, ale Ci zazdroszczę! :) I bardzo cieszę się, że książka trzyma poziom, bo przyznam się szczerze, że trochę się obawiałam, czy to nadal będzie ten sam Wiedźmin.
OdpowiedzUsuńTrzyma, co do tego nie mam wątpliwości. :) Bynajmniej ja tak uważam. :)
UsuńI nadal jestem pod wpływem. :D
AAAAAAAA! Ale Ci zazdroszczę :D Normalnie, aż mnie skręca z ciekawości, a po Twojej recenzji jeszcze bardziej :D
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu także skręca. :D
UsuńEj! Nie dobijaj mnie :P
UsuńWybacz... :D
UsuńMój brat jest wielkim fanem gry, a ponieważ stale próbuję go nawrócić na czytanie kupiłam mu "Sezon burz". Teraz jest fanem również książki i zażądał na święta wszystkich tomów :)
OdpowiedzUsuńW gry niestety nie grałem. :( zbyt szybko się przy nich nudzę. :D
UsuńAle brawa za nawrócenie! :) ja także mam ambitne marzenie skompletowania całej serii... idzie mi to baaaaaardzo powoli. :D