Ilość stron: 336
Wydawnictwo: SOL
OCENA: 7+/10
OCENA: 7+/10
'Wojenko, wojenko, cóżeś Ty za Pani,
Że za Tobą idą, że za Tobą idą
Chłopcy malowani?'
Że za Tobą idą, że za Tobą idą
Chłopcy malowani?'
Te słowa stale towarzyszyły mi podczas czytania, aż do ostatniego wyrazu powieści! Nigdy wcześniej coś takiego mi się nie przydarzyło. Może dlatego, iż nie sięgałem po tematykę wojenną. Jeśli pojawiało się coś historycznego to tylko XVII wiek i wstecz. Późniejsze czasy oznaczały mniej zabawy. Atutem dodatkowym powieści jest to, że autor jest polakiem. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Któż inny mógłby napisać o „naszych” lepiej niż rodak? Norman Davies? To nie ten gatunek...
Rok 2007, teren województwa opolskiego. Fabuła rozpoczyna się od przylotu amerykańskiego oddziału US Marines. Nikt de facto nie wie po co, a większość świadków nagłego pojawienia się żołnierzy z innego kraju reaguje niepokojem. Sytuację uspokaja major Jerzy Grobicki, który także wydaje się być zdezorientowany. Jego wewnętrznej sytuacji nie poprawia stan w jakim się znajduje. Bohater nie jest do końca przekonany co do swojej przyszłości w szeregach Wojska Polskiego. Cały czas rozważa odejście. Na jego nieszczęście sytuacja ulega zmianie. Major zostaje wezwany przed oblicze generała brygady, który bez żadnego ubarwiania swej przemowy wysyła Grobickiego na misję do Afganistanu. Dodatkowo z miejsca obejmuje dowództwo nad całą kampanią. Będzie mógł wybrać ludzi, otrzyma do pomocy amerykański oddział i zostaje awansowany do stopnia podpułkownika i otrzymuje najnowszy sprzęt militarny. Jakiś haczyk? Jest to misja nie do odrzucenia… Grobicki nie tracąc czasu bierze swoich ludzi i przenosi się na pobliski poligon. Tam postanawia spędzić trochę czasu na treningi i zaznajomienie się ze sprzętem. Te fantastyczne plany zostają jednak przekreślone z powodu groźnej burzy, która wysyła całą armię piorunów. Jeden z nich uderza w obóz, przez co wszyscy tracą przytomność. Po ocknięciu się wojskowi uświadamiają sobie, że jakimś cudem zostali przeniesieni do 1 września 1939 roku! Jak potoczą się dalsze losy żołnierzy armii polskiej? Dlaczego zostali przeniesieni o 68 lat wstecz wraz z całym sprzętem? Czy zostaną obojętni wobec poczynań hitlerowców?
Każdy z nas zdaje sobie sprawę jak wyglądała Kampania wrześniowa. Niejedna osoba myślała o odwróceniu losów historii i pokonaniu III Rzeszy w spektakularny sposób. Marcin Ciszewski „urzeczywistnia” nasze myśli, przelewając je na papier i prezentując bardzo oryginalną historię. Logicznie rzecz biorąc z takim sprzętem, wiedzą na temat poczynań wojennych nic nie powinno umknąć i pokonanie hitlerowców powinno być bułką z masłem. Jednakże wojna rządzi się swoimi prawami. Czasem z pozoru mało istotna rzecz potrafi zmienić plany. I podobnie jest tutaj. Autor postawił na „urzeczywistnienie” historii i to da się już odczuć na samym początku. Bohaterowie mają często pod górkę, a planowanie potyczek i ewentualne zwycięstwo nie jest „hop-siup”
Zwracając uwagę tylko na wojskowy aspekt fabuły, to mamy do czynienia z czymś fantastycznym. Książka jest obfita w tematyczne terminy, szczegółowe opisy. Widać znajomość z motywem przewodnim. Osoby, które są mało zaznajomione nie będą odczuwały braków. Wszystko pięknie się zazębia, a same pojęcia sprytnie wytłumaczone. Jednakże gdy zajmiemy się całą resztą czynników budujących fabułę, to już pojawiają się schody. Wątek miłosny został przeprowadzony infantylnie, naiwnie i wręcz obrzydzająco. Męczyłem się ogromnie czytając o tym. Sytuacji nie poprawia sama postać Grobickiego, który wydaje się być naiwny, lekkomyślny i spontaniczny. Nie są to dobre cechy, szczególnie, gdy bardzo rzucają się w oczy. Na szczęście możemy jemu także dopisać pomysłowość, stanowczość i inteligencję. Postać nie waha się przy podejmowaniu trudnych decyzji. Pomimo sympatii do swoich przyjaciół stara się nikogo nie faworyzować. Praktycznie identycznie jest z całą resztą. Marcin Ciszewski wykreował ich bardzo wiarygodnie. Nie są Terminatorami, a osobami z krwi i kości, które mają swoje wady i zalety.
Jeśli chodzi o opisy, język, estetykę. Wszystko zostało przedstawione na bardzo zadowalającym poziomie. Wojskowe terminy nie nudzą, a opisy przyrody, postaci, wydarzeń są dopracowane i pozwalają być uczestnikiem powieści. Plusik należy także postawić przy bitwach. Autor zobrazował je kapitalnie. Cały czas towarzyszy nam dreszczyk emocji, obawa o los bohaterów i szczypta podekscytowania.
Książka z całą pewnością spodoba się męskiej grupie czytelniczej. Najprawdopodobniej to właśnie do niej głównie była kierowana. Autor przelał na stronice całą swoją wiedzę o wojskowości, którą bardzo mi imponuje. Nie spodobały mi się niektóre wątki. Owszem, bez nich powieść mogłaby być mdła, sztuczna, jednak nie stoją one na tak wysokim poziomie, jak motyw przewodni, przez co niszczą opinię czytelnika. Opisana pozycja jest pierwszą częścią trylogii, tak więc nie mogę się doczekać kolejnych części, zwłaszcza po tak ciekawym zakończeniu! Gorąco zachęcam do sięgnięcia po „www.1939.com.pl"
Recenzja ukazała się również na portalu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz