Ilość stron: 354
Wydawnictwo: AMBER
OCENA: 7/10
OCENA: 7/10
Simon Beckett jest pisarzem z najwyższej półki. Wszedł na nią bardzo szybko, bo za sprawą swojego debiutu. "Chemia śmierci" zrobiła furorę, a każda jego kolejna książka utwierdzała w przekonaniu czytelników, iż warto wydać na nie pieniądze, nawet kupując w ciemno. "Wołanie Grobu" jest czwartym dziełem autora, czwartą opowiadającą o przygodach Davida Huntera. Zawód, jego specjalizacja dodawała tylko smaczku, a także coś nowego, ekscytującego i ciekawego...
David Hunter jest z zawodu antropologiem sądowym oraz lekarzem. To jedno zdanie wystarczy, aby nam uświadomić poziom jego umiejętności. Lekarz proszony jest o interwencję w bardzo ciekawym śledztwie, które dotyczy ofiar mordercy i gwałciciela - Monka. Zamordował z zimną krwią cztery młode kobiety, których ciał nie zdołano odnaleźć. Co więcej Monk siedzi w więzieniu...zatem jak to możliwe? Zdołano odnaleźć i zidentyfikować ciało jednej kobiety, ale gdzie jest reszta ofiar? Nieoczekiwanie pomocną dłoń wyciąga morderca dziewczyn, a mniej więcej w tym czasie życie Huntera ulega diametralnej zmianie, wszystko przestaje mieć jakikolwiek sens...
Po ośmiu latach tragiczne wspomnienia wracają do Davida niczym bumerang. Pewnego dnia u progu mieszkania zawitał dawny kolega, który bez ceregieli informuje bohatera o katastrofalnym wydarzeniu. Monk uciekł z więzienia!
Poprzednie książki Becketta niosły ze sobą wiele pozytywnych wrażeń, które utkwiły głęboko w podświadomości, często o sobie przypominając, jako bardzo dobre pozycje. Autor ustawił wysoko poprzeczkę, nie tylko dla innych pisarzy. Wejście na szczyt nie jest trudne. Utrzymanie się na nim - to jest wyzwanie. I z taką sytuacją mamy do czynienia. Generalnie cały czas utrzymywał wysoki poziom, ku zadowoleniu czytelników, jednak nurtowało mnie pytanie: kiedy powinie się jemu noga? Wołanie Grobu daje odpowiedź na postawione pytanie. Dalej mamy Huntera, prace nad ciałami, emocje, chwile grozy, syndrom kolejnego rozdziału. Sęk tkwi w słowie 'dalej'. To wszystko już było z jednym małym wyjątkiem. Mam wrażenie, iż autor chciał spróbować czegoś nowego. Cechą charakterystyczną jego twórczości były prace nad ciałami. Tutaj tego zabrakło, zdecydowanie za mało! Brakuje oryginalności. Beckett nie skupił się na tym w czym jest genialny, a stworzył bardzo dobry kryminał. Bardzo dobry? Tak, dla tych co nie znają poprzednich dzieł. Jak na jego możliwości książka jest dobra, może nawet nie.
Tempo akcji nie było zabójcze. Raz przyspieszało, po to by za chwilę zwolnić, i tak w kółko. Język nadal jest na wysokim poziomie. Opisy są dla mnie otarciem o geniusz. Nie nudzą, a zachwycają. Mnogość fachowych terminów nie przytłacza, a ich ubranie w zdania ułatwia zrozumienie. Dla biologicznych laików (jak ja) nieznajomość 'trudnych' wyrazów w niczym nie przeszkadza - sami zobaczycie.
Zakończenie jest wspaniałe i zaskakujące. Poniekąd można się domyślić, eksperci powinni bez większych problemów wydedukować ciąg dalszy...
Niemniej jednak książka stoi na wysokim poziomie. Zawód owszem - był. Spodziewałem się kolejnego spektakularnego dzieła Becketta. Jak na niego książka jest przeciętna. Jako kryminał, bez patrzenia na poprzednie części, bardzo dobry.
Żyję jednak pełen nadziei, iż autor nie powtórzy swojego błędu, a następna książka udowodni, że Wołanie Grobu jest jednorazowym spadkiem formy.
Hmmm nie znam jeszcze twórczości tego autora, ale od jakiegoś czasu jego książki zawsze mi tak gdzieś migają przed oczami :) Trzeba się będzie z którąś zapoznać :)
OdpowiedzUsuńZachęcam, wręcz nalegam! :D
UsuńCałą seria stoi na półce mojej mamy, a ja jakoś nie mam weny aby się za nią zabrać :/
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na pojawienie się weny i opinię! ;D
UsuńO ile "Szepty zmarłych" mnie zachwyciły, o tyle "WOłanie grobu" to według mnie jedna ze słabszych książek Becketta - przyzwoita, ale szału nie ma, a niektóre kwestie wręcz rozczarowują... No nic, wpadki zdarzają się najlepszym ;)
OdpowiedzUsuńJego następna książka prawdę nam powie. :) A raczej na sto procent będzie, również z Hunterem w roli głównej. :)
UsuńMam autora w dalszych planach, a co do Cherema, to jak pisałam w recenzji - na kolana nie pwoala, ale czasoumilacz niezły. Nie wiem, jak daleko zabrnąłeś, ale jeszcze przed połową robi się ciekawie. Może nie ma tam zbyt wielu zagwozdek i intryg, ale czyta się przyjemnie;)
OdpowiedzUsuńDo okolic setnej strony. :D Było to już dawno temu, pamięć nie ta sama...
UsuńA Becketta jak najbardziej polecam! :D