niedziela, 28 lipca 2013

Metro 2033 - Dmitry Glukhovsky


Ilość stron: 592
Wydawnictwo: Insignis
OCENA: 6+/10

Wspaniała, intrygująca, ciekawa, wciągająca, arcydzieło - tak w skrócie mówi się o książce Glukhovsky'ego. "Metro 2033" było i jest niezwykle popularną książką. Cegiełkę do tego dołożyły liczne reklamy, wiadomości w internecie, niemniej jednak coś w tych licznych pochwałach musi być. Nic się nie dzieje bez przyczyny. Do książki zrobiłem dwa podejścia - obydwie zakończone klęską, nawet nie czytając pierwszej stronki. Dlaczego? Nie wiem. Coś mnie od niech odpychało. W końcu zdecydowałem się ją przeczytać, mieć już to za sobą.
Czy "Metro" sprostało moim oczekiwaniom i potwierdziło zachwyt tysiąca, jak nie milionów ludzi na całym świecie?


Świat przedstawiony w książce jest pełen smutku i tragedii gatunku ludzkiego. Świat na który spoglądamy przez okno nie istnieje. Ziemia była świadkiem wojny nuklearnej. Wszelkie życie na powierzchni planety przestało istnieć, a jedynym ratunkiem okazało się zejście do podziemi, a konkretnie metra, w tym przypadku, moskiewskiego. W takich okolicznościach przypada żyć Artemowi. Młodzieniec jest mieszkańcem jednej ze stacji metra o nazwie WOGN. Stacje stały się ośrodkami życia. Wszelkie skupiska ludności tylko tam znajdują schronienie, oczywiście prowizoryczne. Wraz z upływem lat, pomiędzy stacjami-miastami doszło do zawarcia porozumień. Handel, migracje są normalką. Nie obce są wojny, czy potyczki, głównie ze względu na wymianę towarową, różnice w poglądach ideologicznych. Właśnie z ostatniego powodu, w metrze doszło do powstania trzech głównych ośrodków, które sprawują kontrolę nad ważniejszymi punktami podziemi. Są to: Czwarta Rzesza, Hanza oraz Liga Czerwonych.
Życie toczy się na bardzo niskim poziomie, o czym świadczy tamtejsza waluta: naboje do karabinów.
Artem, nie znający innego życia nie narzeka. Wszystko zaczyna się komplikować, gdy do WOGNu zaczynają przybywać dziwne stworzenia z powierzchni, nazywane Czarnymi. Wedle domysłów są to mutanty, które siłą rzeczy przystosowały się do katastrofalnych warunków na planecie.
Mieszkańcy stacji postanawiają położyć kres ich wędrówkom.  Na czele staje tajemnicza postać Hunter, który jest przyjacielem ojczyma Artema. Postanawia wyruszyć na rozeznanie, zebranie informacji. Przed rozpoczęciem wyprawy prosi on młodzieńca na słówko. Tłumaczy o trudnościach jego misji i w razie czego chciałby, aby Artem udał się do legendarnego Polis z wiadomością do swego przyjaciela. Po upływie kilku dni, Artem musi spełnić swoje przyrzeczenie, a jego wrogami staną się nie tylko dziwne stworzenia, ale także ludzie i jego słabości!

Metro 2033 jest wyznacznikiem oryginalnego pomysłu autora na umiejscowienie akcji książki, samego pomysłu. Każda stronica uzmysławia nam lęki bohaterów, a także, co najważniejsze, niepowtarzalny klimat wszelkich tuneli, tajemnic, legend krążących wśród mieszkańców moskiewskiego metra.
Niestety, ogólnie jestem na tej pozycji zawiedziony. Nie rozumiem jej fenomenu, tak wspaniałych opinii, jej popularności... Autor wprowadził wiele wątków, postaci, którzy nie mają żadnego związku z fabułą. Ich zniknięcie jest równie szybkie jak pojawienie się w historii książki. Większość bohaterów nic w sobie nie ma. Moją sympatię zdobył jedynie Hunter. Intrygowała mnie jego tajemniczość, wiedza, czułem respekt. Szkoda, iż nic się na jego temat nie dowiadujemy. Fajniejszy był również pułkownik, ale także mało wyrazisty...
Wszelkie fantastyczne wstawki stoją na niskim poziomie. Nie intrygują, a sprawiają wrażenie wyciągniętych z książki dla dzieci. Szkoda także mutantów, ponieważ zostały potraktowane po macoszemu. Nie rozumiem wciśnięcia do fabuły faszystów, komunistów...zero związku z fabułą.
Wszelkie wymienione wątki mają charakter zapychaczy... Opisy? Momentami zbyt długie, a przez to nudnawe, czasem irytujące (nie wszystkie oczywiście). Akcja książki umiarkowana, szczególnie początek.
Metro staje się ciekawsze od połowy. Wtedy tempo akcji ulega znacznemu poprawieniu, jest więcej dialogów, jednak jej ilość nami nie wstrząśnie. Jest zauważalne, tyle.

Warto ją przeczytać dla niepowtarzalnego klimatu, odczuwalnego na każdym kroku. Wielkie wrażenie na mnie zrobiło zakończenie, które stoi na wysoki poziomie. Jest wręcz dramatyczne.
Całość stoi na dobrym poziomie. Potencjał tkwił wielki, ale autor nie podołał. Wiele bezsensownych decyzji sprawia, iż często bywałem znużony, zwłaszcza opisami.
Czy polecam? Mimo wszystko tak. Głównie dla wyżej wymienionych argumentów oraz dla świetnego obrazu naszej, bardzo możliwej, przyszłości. Jakby nie patrzeć Metro 2033 skłania do refleksji na temat konsekwencji szybkiego rozwoju technologicznego. A te zostały przedstawione przez autora bardzo brutalnie i realistycznie.
Jeśli ktoś chce świetnych wątków fantastycznych, czy odrobiny sci-fi... Nie znajdzie tutaj nic satysfakcjonującego.

10 komentarzy:

  1. Lubię taką literaturę, choć kreacje bohaterów nie zapowiadają się zbyt ciekawie, a ja nie przepadam za nudnymi postaciami, no ale może się skuszę ;)
    http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, bohaterowie nie rozpieszczali. :( Ale spróbować zawsze warto. :)
      Dzięki za linka - na pewno będę odwiedzać. :)

      Usuń
  2. Lubię takie klimaty i czytałem bardzo wiele pozytywnych recenzji, więc jedna negatywna mnie łatwo nie odstraszy :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciągle na nią poluję i upolować nie mogę :D A boję się zakupić, bo co jak mi się nie spodoba aż tak jakbym chciała? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzbiet się ładnie prezentuje, także będzie ładnie wyglądała na półce. :D

      Usuń
  4. Czytałam, a raczej chciałam bo dotrwałam może do 1/3. Nie dało się tego czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tak skrajną opinią się jeszcze nie spotkałem! :D
      Podziwiam. :)

      Usuń
  5. Z większością twoich opinii się zgadzam, jednak nie tu :) Dla mnie M2033 10/10, jednak każdy ma swoje gusta.
    zapraszam do siebie: http://magicbookblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę, że jestem w mniejszości. :D

      Usuń