środa, 31 lipca 2013

Gra Endera - Orson Scott Card


Ilość stron: 328
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
OCENA: 9+/10

Już dawno nie miałem przyjemności czytania książki z gatunku science-fiction. Nie natrafiłem jeszcze na słabą książkę, jednak zawsze faworyzowałem fantasy. Dlaczego? Tak naprawdę nie mam wykrystalizowanej odpowiedzi. Bardziej odpowiada moim gustom siekanie mieczami w fikcyjnym świecie z magicznymi zdolnościami. Tutaj (nie zawsze) poziom wzrasta. Dostajemy sporą dawkę bitw kosmicznych, ważnych pojęć z tym związanych i czasami kawał informatyki, co nigdy nie było, nie jest i nie będzie moim zainteresowaniem. Pomiędzy obydwoma gatunkami jest mnóstwo powiązań, ale i różnic. Warto wspomnieć o jednej, jakże ważnej, nici - jest nią fikcja. To ona daje nam 60% dawki rozrywki i zachwycenia. Jak jest z "Grą Endera", tak wychwalaną książką, przez wielu zaliczaną do klasyki gatunku...



Ender jest dzieckiem, który żyje w świecie wypełnionym wojną. Ziemia od wielu lat toczy wojnę z inteligentnymi istotami, pogardliwie nazywanymi, robakami. Mnogość tych stworzeń, ich jasność umysłu i wysoki poziom techniczny, nie pozwala mieszkańcom planety na szybkie pokonanie najeźdźców. Do tego wszystkiego dochodzi rywalizacja polityczna pomiędzy USA, Rosją i Układem Warszawskim, a także rygorystyczne warunki wychowawcze w Stanach. W tak ciężkich warunkach przypada żyć Enderowi. Na domiar złego jest trzecim dzieckiem Jana Wieczorka (pochodzącego z Polski). Z tego względu jest poniżany na każdym kroku. Rówieśnicy nim gardzą, starszy brat Peter okrutnie poniża. Miłością darzy go jedynie siostra Valentine, jednakże przez wpływy brata, nie potrafi w pełni okazać owego uczucia.
Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy u progu drzwi staje pułkownik Graff. Oświadcza domownikom, iż przybył on po Endera. Sześciolatek wykazał się wysokimi umiejętnościami wojskowymi i armia postanowiła wziąć chłopca na szkolenie do Szkoły Bojowej.
To prestiżowe miejsce okazało się istną szkołą przetrwania. Ender musi stoczyć walkę nie tylko z innymi uczniami, ale także z nauczycielami, własnymi słabościami oraz własną psychiką.
Jak potoczą się losy chłopaka z polskimi korzeniami? Co szykują wobec niego władze armii? Jaki jest cel całego szkolenia i codziennej walki z przeciwnościami losu...

Gra Endera to klasa sama w sobie. Pomysł na fabułę nie jest niczym oryginalnym. Szkolenia, walki, przestrzeń kosmiczna - to elementy większości gatunku. Sęk tkwi w czymś zupełnie innym, a mianowicie w sposobie zrealizowanie tegoż pomysłu.
Na dzień dobry jesteśmy świadkami życia codziennego w Szkole Bojowej. Wydaje się, iż poczujemy wiaterek nudy, jednakże opisy walk (bardzo częste) ocierają się o geniusz. Pomimo ich obszerności nie poczujemy się znużeni. Autor doskonale operuje językiem, który jest niezwykle szczegółowy, a jednocześnie nie męczy czytelnika. Popisy strategiczne, ich opisy są niezwykle ciekawe. Wraz ze skończeniem jednego chce się dotrzeć do następnego i móc ponownie się nimi delektować.
Bohaterami są dzieci, osoby dorosłe zeszły na drugi (ale, wbrew pozorom, istotny) plan. Większość z nich ni jest szczegółowo rozrysowana, co powinno obniżyć poziom, jednak w niczym to nie przeszkadza. Każdy z nich (a jest ich sporo) wywiera duży wpływ na kształtowanie się psychiki Endera. Nie sposób ich nie polubić, pomimo, iż niektórzy mają bardzo zły charakter.
Ale ale. Co w całej powieści jest najistotniejsze oraz najważniejsze, na co nie każdy może zwrócić uwagę... Okazuje się nią być psychologia. Dzieciaki są osadzone w ciężkich realiach wojskowego życia. Osoby nimi kierujące nie dają żadnej taryfy ulgowej. Nie patrzą na ich wiek, nie rozczulają się nad drobnostkami, czy załamaniami psychicznymi. Wręcz przeciwnie. Gdy delikwent upada, ci kładą na nim większy nacisk.
Większość daje sobie z tym radę, potrafią udźwignąć ciężar odpowiedzialności, ba, wspaniale sobie z nim radzą, tak, iż gdyby nie wzmianki o ich wieku, niejeden czytelnik wziąłby ich za dorosłych. Na początku nie podobał mi się ten pomysł. Nieświadomie dodawałem im po dziesięć lat. Wszystko się zmieniło wraz z przeczytaniem ostatniej strony. To wtedy zrozumiałem co autor miał na myśli. Wtedy w pełni poznałem Endera. Ta postać zyskała u mnie wielką sympatię, respekt i szacunek. Z całą pewnością znalazł się w gronie ulubionych postaci książkowych, obok takich znakomitości jak Gandalf, Aragorn, Anakin Skywalker, Tyrion Lannister, czy Geralt z Rivii.
Nie mogłoby być inaczej - przeczytajcie koniecznie Grę Endera!

4 komentarze:

  1. Druga opinia o tej książce i równie entuzjastyczna i zachęcająca, co pierwsza przeze mnie przeczytana. SF nie czytuję, ale chciałabym spróbowac każdego gatunku, więc sądzę, że Gra Endera będzie idealna;) A nuż, jeszcze się do gatunku przekonam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam. :) sam rzadko sięgam po tego typu książki, ale jak już coś chwycę to z reguły jest dobrze. :) a tutaj wręcz fenomenalnie! :)

      Usuń
  2. No, no, no - ta wysoka ocena i Twoja recenzja kuszą, oj kuszą, ale mnie nie muszą (rym niezamierzony), gdyż mam "Grę Endera" już od dawna w planach - teraz jak doczekała się nowego wydania to tym bardziej muszę po nią sięgnąć i może nawet kiedyś zakupić do swojej biblioteczki, bo jak widać warto. ;)

    OdpowiedzUsuń