wtorek, 18 czerwca 2013

Czarny Pryzmat - Brent Weeks


Ilość stron: 736
Wydawnictwo: MAG
OCENA: 9+/10


Brent Weeks zachwycił mnie swoją "Trylogią Nocnego Anioła". Byłem pod wrażeniem świata, bohaterów, fabuły. Bardzo sobie ją cenię i stwierdziłem, iż każde jego kolejne dzieło będzie brane przeze mnie w ciemno, nawet bez czytania recenzji, czy też notki z tyłu książki. Nie ważne ile ma stron, nie ważne jaki gatunek - biorę i już! Biblioteka sprawdzała moją cierpliwość. W końcu stwierdziła, że szkoda marnować swój czas i tak oto stałem się tymczasowym posiadaczem "Czarnego Pryzmatu", pierwszej części "Powiernika Światła". Spodziewałem się tylko i wyłącznie wspaniałych chwil. Czy tak było?


Kip, główny bohater książki, jest piętnastoletnim chłopcem, mieszkającym w Tyreii, na północy Siedmiu Satrapii. Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Brak jemu jakichkolwiek zdolności. Możemy wywnioskować, że jest nieudacznikiem. Jego matka to ćpunka, przez wielu nazywana damą lekkich obyczajów. Wychowuje się bez ojca, nawet nie wie kim on jest. Zamieszkiwany przez niego świat dzieli się na zwykłych ludzi oraz na krzesicieli. Ci ostatni czerpią moc z kolorów, tworząc za pomocą powstającego luksynu i mogę wykrzesić co tylko zapragną. Takie osoby mogą władać jednym kolorem (monochromaci), dwoma (dichromaci) czy trzema (polichromaci). Ich moce zdradzają oczy, które przybierają odpowiednie barwy. Władcą Siedmiu Satrapii jest tzw. Pryzmat. Stoi na czele ludu, jest głową panującej religii i potrafi krzesić z każdego koloru, bez przeszkód. 'Zwykli' krzesiciele, aby coś stworzyć potrzebują tego koloru przed oczyma, np. zieloni potrzebują trawy itd. Pryzmat nie.
 Wraz z początkiem powieści dowiadujemy się, że wioska, w której mieszka Kip staje się celem ataku króla Tyreii. Za pomocą czerwonych krzesicieli niszczy miejscowość. Nie pozwala nikomu przetrwać, wioska lega w gruzach. W takich okolicznościach ginie matka Kipa. Chłopiec pała rządzą zemsty. Pragnie dorwać króla. Lekkomyślność zaczyna nim sterować, przez co wpada w nie lada kłopoty, ponieważ staje oko w oko z niezwykle silną armią króla. Nie muszę mówić, że coś takiego z reguły kończy się pewną śmiercią.
Nieoczekiwanie pomiędzy Kipem, a najeźdźcami staje sam Pryzmat. Niszczy wszystko dookoła i obwieszcza królowi wspaniałą nowinę - Kip jest jego synem!
Jak potoczą się losy Lorda Pryzmata i jego syna? Co się stało podczas szału chłopaka? Jakie będą konsekwencje wtrącenia się Gavina (Pryzmata) w utarczkę z piętnastolatkiem?

Naturalnym było moje porównanie do wcześniejszego dzieła Weeksa. Jak oceniłem? Czarny Pryzmat jest lepszy! Jestem pod wrażeniem świata wykreowanego przez autora. I mapka i opisy mówią nam, że jest prosty, niezbyt rozległy, takim się też wydaje, choć poznaliśmy jego małą cząstkę. To, co czyni go wspaniałym to krzesiciele. Ten rodzaj magii jest niebywały, acz prosty. Aż dziw bierze, że nikt wcześniej na to nie wpadł. Weeks na każdym kroku zadziwia oryginalnością, każda strona jest fascynująca, a akcja mknie do przodu w szalonym tempie. W Trylogii cieszyłem się z okazałej ilości zwrotów akcji. Śmiem twierdzić, że ta książka jest bogatsza pod tym względem.
Ilość stron nie przytłacza, wydaje mi się, że można by akcję nieco przeciągnąć, a czytelnik nie byłby nią zmęczony.
Bohaterowie to kolejny plus. Każdy ma w sobie mieszaninę zła i dobra, nie są jednoznaczni. Pierwotnie to Kip jest głównym bohaterem, a na takiego wyrósł Pryzmat. Gavin jest osobą tajemniczą, pochopną, ale odważną, serdeczną, posiadającą niezwykłe poczucie humoru. Polubiłem go od początku. W wielu momentach bawi, ale zadziwia mądrością swoich decyzji.
Kip nie specjalnie mi się spodobał. Wydaje się być flegmatyczny, niczym nie zainteresowany. Taka oferma. Całe szczęście, ponieważ to tylko jego 'stan początkowy'. Wraz z akcją syn Gavina dorasta. Uczy się odpowiedzialności. Zadziwia nas swoją odwagą, lecz momentami irytuje brakiem ogarnięcia się w świecie. Lekkomyślność natomiast jest jego cechą wrodzoną.
Czytelnika może odrzucić wrzucenie go przez autora w wir wydarzeń. Zostajemy zaatakowani niezliczoną ilością fachowych terminów, dotyczących historii Siedmiu Satrapii oraz tamtejszego rodzaju magii. Niech Was to nie zniechęca, ponieważ większość, w swoim czasie zostaje wyjaśnione. :)
Ci którzy znają Trylogię, Czarny Pryzmat powinien być priorytetem, jak i dla każdego w sumie. Brent Weeks to wspaniały pisarz.
A zrecenzjonowana książka została wspaniale zakończona, stawiając wiele znaków zapytania. U mnie wymusiła pragnienie zabrania się za kontynuację. Jak dobrze, że już na mnie czeka. :)

4 komentarze:

  1. Książkę mam na półce i po tak zachęcającej recenzji mam ochotę od razu ją stamtąd ściągnąć. Zwłaszcza, że odnoszę wrażenie, że są to klimaty, które najbardziej kocham w typowej fantastyce :D

    OdpowiedzUsuń
  2. "Trylogia Anioła Nocy" - troszkę na odwrót, ale poza tym recenzja naprawdę świetna i na wysokim poziomie. Tej książki jeszcze nie przeczytałam, ale podobnie do wypowiadającego się powyżej, posiadam ją na swojej półce. Również czytałam poprzednie dzieła pisarza i uważam, że są super. Dziękuję Ci za maila. Zauważyłam, że czytaliśmy wiele tych samych dzieł, więc dodaję bloga do obserwowanych. Chętnie wypowiem się pod następnymi twoimi recenzjami. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miłe słowa, to motywuje. :)
      W takim razie zachęcam do sięgnięcia po Pryzmat. :)
      Tytuł trylogii na książce mam napisany w taki sam sposób, jak w recenzji, także nie wiem. :(

      Usuń