sobota, 18 maja 2013

Necrosis. Przebudzenie - Jacek Piekara


Ilość stron: 354
Wydawnictwo: Fabryka Słów
OCENA: 7/10

Po książę sięgnąłem z oczywistego powodu, którym jest autor. Większość z nas kojarzy postać Mordimera Madderina z "Cyklu Inkwizytorskiego". To w dużej mierze dzięki niemu autor zdobył uznanie wielu fanów. Nie zastanawiałem się nad tą książką. Nazwisko Piekara? Biorę.

Necrosis składa się z pięciu opowiadań, połączonych ze sobą jednym motywem, ale o tym później.
Pierwsze opowiadanko, bardzo krótkie jest o 'egzorcyście' Tronheim'ie (czytając jego imię zawsze czyniłem słowo Trondheim...). Swoimi zdolnościami robił ludzi w capa, zarabiając na nich. Z czasem zostaje wezwany przez przywódczynię podziemnego światka, Panią. Rozkazuje mu 'wyzwolić' jej córkę, ponieważ padają podejrzenia,  iż jest opętana. Nie pozostawia też wyboru. Albo pomoc, albo śmierć...
Druga historyjka zapoznaje nas z Tobiasem. Chłopiec mieszka wraz ze swoimi rodzicami w chatce pośrodku lasu. Zna tą okolicę jak własną kieszeń, ponieważ jest katowany przez swoich rodziców dzień w dzień. Spacery stanowią dla niego ucieczkę. Podczas jednego z nich zauważa wąską szczelinę w skale. Ciekawość ciągnie go do niej. Na miejscu spotyka tajemniczą postać. Jej głos wydaje się bardzo słaby, delikatny. Prosi Tobiasa o regularne przynoszenie jedzenia, a w zamian daje mu sztabkę złota i proponuje pewną naukę.
Trzecia opowieść jest nieco słabsza. Niewidoma księżniczka ma swoją nianię. Jest jej jedyną przyjaciółką, pocieszycielką. Ojciec poświęca mało uwagi swojej córeczce. Zajęty jest swoją narzeczoną, która studiowała w Jasnym Klasztorze, a więc zna się na magii. Ta informacja nieco zaniepokoiła nianię spadkobierczyni tronu. Ponadto podróż adeptki magii jest opóźniona, przez katastrofalną pogodę, w której jej doradcy widzą czyjeś działanie.
Na całe szczęście Piekara w kolejnej części podnosi poziom do pierwotnego kształtu. Od wielu dziesięcioleci panuje wojna pomiędzy dwoma rodami: Achenbachów i Vardesaavre'ów. Reinherd, przedstawiciel drugiej rodziny, zdobył ostatnią twierdzę swoich przeciwników. Chciał raz na zawsze rozwiązać istniejący problem i rozkazał wszystkich wymordować. Nie przewidział tego, iż przeżyje ostatni członek rodu, a także obecności starożytnej magii w zamku. Magii, która wieki temu została raz na zawsze unicestwiona. Ponoć.
Tym sposobem doszliśmy do ostatniego opowiadania. Skupia się ono na pięknej złodziejce, która została wysłana na pełną niebezpieczeństw misję. Wraz ze swymi towarzyszami musi odnaleźć skarb, znajdujący się w podziemiach świątyni Świętej Sekstyny, których korytarze wypełnione są pułapkami, czyhającymi na jeden nieostrożny ruch.

Po raz kolejny zostałem oderwany od rzeczywistości przez książkę Piekary. Przebudzenie jest napisane językiem prostym, nie męczącym czytelnika, ale wprowadzającym go w realia fabuły. Każde z opowiadań jest połączone dwoma motywami: nekromancją oraz nekromantami. Zetkniemy się ze starożytnymi postaciami, wytępionymi wieki temu przez Inkwizytorów. Autor nie pisze tego wprost, ale łatwo możemy się domyślić, iż opowiastki toczą się w tej samej krainie w niewielkich odstępstwach czasowych.
Irytowała mnie jedna rzecz. Za dużo było tutaj namiętności, seksu, a ostatni rozdział był aż przesadzony. Cała jego magia i ciekawość została zniszczona przez takowe wątki. Brzydło mi czytanie o tym, dlatego jeśli pojawiała chęć zaspokajania potrzeb głównej bohaterki - omijałem opisy. Ona również na swój sposób była drażniąca, ale jej problem (nagła potrzeba zaspokojenia seksualnego) może okazać się ważny w kolejnej części, o ile Piekara zdecyduje się ją napisać. Dlaczego? Sami to spostrzeżecie. :)
Jak najbardziej polecam!

2 komentarze:

  1. Mam podobne odczucia!:) książka świetna i co więcej - styl Piekary jest bardzo przyjemny, co dodaje całości smaczku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) niech się w końcu weźmie za drugi tom! Ileż można czekać. :D

      Usuń