czwartek, 30 maja 2013

Królewska krew. Wieża elfów - Michael J. Sullivan


Ilość stron: 736
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
OCENA: 7+/10

W tej jednej obszernej pozycji znajdują się dwa (tytułowe) tomy. Zaplanowanych jest sześć. Jak dotąd, na naszym rynku, wyszło ich pięć. Dwa kolejne także są zamknięte w jednym woluminie, a trzeci wydano samotnie. Póki co czekamy na końcowy tom "Odkryć Riyrii".


Bohaterami przedstawionych powieści są: Hadrian Blackwater oraz Royce Melborne. Są złodziejami, najemnikami. Pierwszy jest wspaniałym szermierzem, a drugi nie zna zamków, którym nie potrafiłyby sprostać. Z takimi umiejętnościami bardzo dobrze się uzupełniają, w swoich zadaniach nie widzą przeszkód nie do przejścia, a przyjaźń łącząca tych dwóch panów tylko powiększa ich skuteczność w działaniu. Ich jedyną zasadą jest dokładne sprawdzenie terenu, który obejmuje ich zadanie. Starają się być profesjonalistami, nie chcę żadnych błędów.
Człowiek zawsze pozostanie człowiekiem, wiemy o tym nie od dziś. Dwójka rzezimieszków niczym się nie różni, zdarza się popełnić błąd. Najlepiej by był on małych rozmiarów i nie psuł planu. Niestety, w ich przypadku błąd był zbyt duży, a jego konsekwencją było schwytanie i oskarżenie o zamordowanie króla! Dzięki pomocy osoby z wyższych sfer udaje się im uciec, ale mają teraz jedno arcyważne zadanie do zrealizowania, otóż muszą porwać następcę tronu, zapewnić jemu bezpieczeństwo i odkryć kto stoi za zamachem na króla...
Drugie opowiadanie jest spokojniejsze, bardziej opanowane. Fabuła, wbrew pozorom, nie toczy się szaleńczym tempem. Jest bardziej fantastyczne. Znajdziemy w niej magię, mistyczne stworzenia, trochę historii.

Ilość stron nie sprawia najmniejszego problemu. Błyskawicznie przeczytamy tą książkę. Wciąga nas natychmiastowo, nie chcemy jej odkładać, a kartki ubywają w zaskakująco szybkim tempie. Ogólny zarys fabuły jest oklepany przez czytelników fantasy. Pojawienie się złodziei, jako głównych bohaterów też, ale w mniejszym stopniu. Mówiąc wprost, nie znajdziemy tutaj niczego oryginalnego. Jednak co w niej niezwykłego? Co nas wciąga, co sprawia, że chcemy ją czytać? Jest nią prostota! Autor nie bawi się w tworzenie żadnych wątków pobocznych. Z reguły są one mało interesujące. Sprawiają, że jakąś cząstkę zakończenia jesteśmy w stanie przewidzieć, co nieco psuje obraz ogólny książki, po jej zakończeniu. Tutaj tego nie znajdziemy. Duży plus stawiam przy języku (jest bardzo 'przyswajalny') oraz poczuciu humoru w dialogach. Rozmowy głównych bohaterów, ich docinki są kapitalne.
Jakiś minus? Jeden. Postaci Royce'a i Hadriana są nie do odróżnienia. Dysponujemy słabym opisem zewnętrznym, nie wiemy nic o ich przeszłości. Przyjaciele są bezbarwni, momentami są choćby jedną osobą i trudno dostrzec w nich jakiekolwiek różnice. Autor nie wysilił się w tej kwestii. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach zostanie to choć trochę zmienione.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz